niepłodność
Moim zdaniem autorka postu tu nie deklarowała, że chcę mieć dzieci, aby mieć opiekę na starość, po prostu rozwodziła się nad samym wyglądem życia [ i starości ] gdy ma się już dzieci.
"Życie, sposób na zbieranie zdziwień kończy się dość jednak nieszczęśliwie, bowiem śmiercią.
I choć tyle miewa znaczeń, nie słyszałem by skończyło się inaczej".
I choć tyle miewa znaczeń, nie słyszałem by skończyło się inaczej".
Tak, tak, ale bylo to takie...dominujące stwierdzenie.
Większość osób w domach starców wcale nie jest bezdzietna. To samo w hospicjach.
Dzieci nie dają gwarancji szczęśliwej starości i moim zdaniem złem jest wymaganie tego od nich. Dorastają i mają swoje życie.
Moja teściowa była chora, pod koniec nie chodziła, nie była sprawna intelektualnie, zdarzało jej sie nie poznawać własnego syna. Nie wzięliśmy jej do siebie, acz mąż opłacił opiekunkę, żeby została we własnym domu. Dlaczego? Bo - jak sam mówił - wiedział, ze gdyby postąpił inaczej, unieszczęśliwiłby samego siebie i trzy inne osoby. Oglądanie umierania nie jest łatwe. Rezygnacja z pracy i szczęśliwego zycia rodzinnego również.
A autorce nadal doradzałabym adopcje. Uszczęśliwiłaby kogoś i zmieniła jego życie.
Większość osób w domach starców wcale nie jest bezdzietna. To samo w hospicjach.
Dzieci nie dają gwarancji szczęśliwej starości i moim zdaniem złem jest wymaganie tego od nich. Dorastają i mają swoje życie.
Moja teściowa była chora, pod koniec nie chodziła, nie była sprawna intelektualnie, zdarzało jej sie nie poznawać własnego syna. Nie wzięliśmy jej do siebie, acz mąż opłacił opiekunkę, żeby została we własnym domu. Dlaczego? Bo - jak sam mówił - wiedział, ze gdyby postąpił inaczej, unieszczęśliwiłby samego siebie i trzy inne osoby. Oglądanie umierania nie jest łatwe. Rezygnacja z pracy i szczęśliwego zycia rodzinnego również.
A autorce nadal doradzałabym adopcje. Uszczęśliwiłaby kogoś i zmieniła jego życie.
-
- Posty: 13
- Rejestracja: 20 paź 2011, o 12:21
hmm... nie trzymam się wcale, przestaje mi już na czymkolwiek zależeć. Robię wszystko jak automat. W pracy zrobiłam się okropna i bardziej wymagająca od współpracowników.Rutlawski pisze:Tak nieśmiało zapytam... Jak się teraz trzymasz?
Ale generalnie ograniczyłam kontakty ze znajomymi. Nie chce ciągle słuchać jak oni się chwalą jakie ich dziećmi są mądre, jak wspaniale radzę sobie na dodatkowych zajęciach i jakie maja osiągnięcia, bo co ja mam powiedzieć, ze mój kot dziś nie chce jeść karmy którą zawsze jadł, albo, że obudził mnie w środku nocy bo bawić się chciał.
Jak dzwoni do nas rodzina, zawsze pyta się co u kota słychać ( traktuje go jak nasze dziecko )
Namówiłam nawet męża na zmianę mieszkania na mieszkanie na parterze z ogródkiem, żeby kotu zrobić podwórko do biegania, bo mam wrażenie że balkon robi się za mały

Simmi - nie uważam, że jestem egoistką, tylko realistką, bo kto Ci poda przysłowiową szklane wody jak nikogo bliskiego nie masz? a współmałżonek umrze wcześniej albo będzie na tyle niedołężny że sam będzie potrzebował pomocy? no kto?
a jak można nazwać kogoś, kto ma obrzydzenie do porodów i dlatego nie masz własnych dzieci = wygodnicki leń? i robi wszystko aby jemu pasowało.
Nie chce Cię obrazić, tylko pokazać, że każda sytuacja jest inna i nie znamy siebie nawzajem, a tak łatwiej obcego oceniać.
Fajnie jest kochać swoje zwierzę i zapewniać mu wszystko co najlepsze 
Czasem jednak zapala mi się czerwona lampka, gdy zwierzę zaczyna być traktowane jako dziecko w zastępstwie... Można z tym przesadzić.

Czasem jednak zapala mi się czerwona lampka, gdy zwierzę zaczyna być traktowane jako dziecko w zastępstwie... Można z tym przesadzić.
"Życie, sposób na zbieranie zdziwień kończy się dość jednak nieszczęśliwie, bowiem śmiercią.
I choć tyle miewa znaczeń, nie słyszałem by skończyło się inaczej".
I choć tyle miewa znaczeń, nie słyszałem by skończyło się inaczej".
Też nie przepadam za opowieściami o dzieciach, acz z innych powodów.Ale generalnie ograniczyłam kontakty ze znajomymi. Nie chce ciągle słuchać jak oni się chwalą jakie ich dziećmi są mądre, jak wspaniale radzę sobie na dodatkowych zajęciach i jakie maja osiągnięcia, bo co ja mam powiedzieć, ze mój kot dziś nie chce jeść karmy którą zawsze jadł, albo, że obudził mnie w środku nocy bo bawić się chciał.
Mnie też pytają. I co u psa. Ale to normalne. Nawet jak mieliśmy w domu dwojkę nastolatków, to i tak wszyscy się zachwycali psem (kotem mniej, bo wredny).Jak dzwoni do nas rodzina, zawsze pyta się co u kota słychać ( traktuje go jak nasze dziecko )
Namówiłam nawet męża na zmianę mieszkania na mieszkanie na parterze z ogródkiem, żeby kotu zrobić podwórko do biegania, bo mam wrażenie że balkon robi się za mały![]()
Mój mąż jest ode mnie naście lat starszy, a nie zadawałam sobie tego pytaniaSimmi - nie uważam, że jestem egoistką, tylko realistką, bo kto Ci poda przysłowiową szklane wody jak nikogo bliskiego nie masz? a współmałżonek umrze wcześniej albo będzie na tyle niedołężny że sam będzie potrzebował pomocy? no kto?

Po pierwsze - wiesz, że w domach opieki są głównie "dzieciaci"?
Po drugie - zawsze są opiekunki.
Po trzecie - NIGDY nie wymagałabym marnowania życia przez młodego człowieka na opiekę nade mną. Nigdy. I sama nie podjęłabym się obecnie takiej opieki całodobowej nad osobą starszą.
Po czwarte - teściowa była obłożnie chora, urodziła trójkę dzieci, z żadnym nie mieszkała u schyłku życia. Nie, nie byli wyrodni - miała wykupioną opiekunkę - ale jednak.
Miałam w domu dwójkę nastolatków, przy czym jeden był ode mnie tylko 13 lat młodszy, robię co roku zbiórkę dla domu dziecka (latem) i dla schroniska (zimą) i pracuję po naście godzin dziennie - wystarczy, żeby nie nazwać mnie wygodnickim leniema jak można nazwać kogoś, kto ma obrzydzenie do porodów i dlatego nie masz własnych dzieci = wygodnicki leń? i robi wszystko aby jemu pasowało.

Nie czuję się obrażonaNie chce Cię obrazić, tylko pokazać, że każda sytuacja jest inna i nie znamy siebie nawzajem, a tak łatwiej obcego oceniać.

Masz rację. Zwierzę ma inne potrzeby.Czasem jednak zapala mi się czerwona lampka, gdy zwierzę zaczyna być traktowane jako dziecko w zastępstwie... Można z tym przesadzić
A koty nie lubią zmian miejsca zamieszkania, więc lepiej nie robić tego tylko ze względu na kota, bo nie będzie usatysfakcjonowany
